[ZNALAZŁY DOMY] Orkeł, Pazur i Merida – Wrocław


Orkeł – około 7-miesięczny samczyk. Ma wadę zgryzu, która objawia się mocno wystającymi dolnymi kłami. W niczym mu ona nie przeszkadza, nie rozważamy usuwania zębów. Orkeł jest miśkowatym freciakiem, ale tylko jeśli chodzi o budowę – to umięśniona kulka miękkiego futra. Potrafi jednak złapać mocno zębami, szarpie za kapcie bez opamiętania, ale już reaguje na “nie wolno”. Poza tym bardzo powoli zaczyna dojrzewać, co też przekłada się na mały rozumek i myślenie hormonami.

Pazur – ma mniej więcej 5-6 miesięcy. To szalony złodziejaszek – żaden pluszak, wędka i kapeć nie uchowają się przed nim. Gromadzi je w swoich kryjówkach albo przynajmniej próbuje upchnąć, nawet jeśli się tam już nic nie mieści. Świetnie bawi się z Orkełem, codziennie biegają razem, tarzają się, gugają i przeskakują jeden przez drugiego. Podobnie jak Orkeł również mocno gryzie, głównie w momentach, kiedy się przestraszy.

Merida – około 6-miesięczna samiczka. Bardzo czujna, płochliwa, po 10x upewniająca się, czy droga przed nią jest bezpieczna. Najsprytniejsza z całej trójki – widać, że w tym małym łebku kłębi się sporo myśli. Potrafi nieźle kombinować. Dopiero od niedawna widać ją więcej po wypuszczeniu z freciego pokoju, bo początkowo biegła od razu pod kredens w kuchni, żeby tam spędzić resztę dnia. Wchodzi w nieprawdopodobnie wąskie i klaustrofobiczne miejsca, najlepiej te trudnodostępne. Zanim wyjdzie na wołanie, mijają wieki, bo ona doskonale wie, że się ją woła, ale potrzebuje mnóstwa czasu, żeby podjąć decyzję o wyjściu. Po zabezpieczeniu mieszkania najchętniej śpi w schowku od kanapy – z Pazurem lub Orkełem.

Fretki żywione są mięsem z suplementami. Z wszystkich dodatków (algi, hemoglobina, kryl, wapń) jedynie tran im póki co nie podszedł, ale próby przekonania trwają. Taki sposób żywienia będzie wymagany w Domu Stałym.

Cała trójka jest młoda – za kilka miesięcy każdy z nich musi dostać implant hormonalny.

Z doświadczenia bycia DT dla tych fretek – nasza kanapa skończyła żywot, bo wydrapali głębokie gniazdo w materacu. To są fretki z woliery/szopy, które od urodzenia żyły w sianie. Kocyki poznali dopiero u nas. Ryją w gąbce niesamowicie, jakby ich życie od tego zależało, bo próbują się zakopać. W dziurze w materacu spali wszyscy na raz – jedno na drugim. Dlatego polecamy odpowiednie zabezpieczenie mieszkania. Póki co nie wspinają się gdzieś wyżej (np. po ażurowych kwietnikach albo klatce, która pusta stoi w ich pokoju), ale możliwe, że to kwestia czasu. Poza tym, jak to fretki – trzeba przy nich uważać na śmieci, łazienkę, rośliny na podłodze itp.

Merida nie gryzie, choć jeśli siedzi na ramieniu, lubi złapać za ucho, ale nie jest to bolesne. Orkeł i Pazur mają tendencję do gryzienia, co wynika z ich oswajania się z człowiekiem i młodego wieku, a także sprawdzania, na ile mogą sobie pozwolić. Nie rzucają się do ręki, normalnie można przy nich posprzątać kuwety, wymienić kocyki, dać jeść. Dają się brać na ręce, choć są czujni pod tym względem – jeśli chcemy ich przenieść, to najlepiej nie łapać ich od góry (chyba źle im się to kojarzy, bo zawsze panikują), tylko od spodu podłożyć dłoń pod brzuch. Wtedy są spokojni, można ich pogłaskać i pogadać do nich.

Jeszcze trochę reagują strachem, jak się wejdzie do pomieszczenia, w którym akurat przebywają, ale uwielbiają towarzyszyć podczas codziennych czynności, zwłaszcza w kuchni. Odruch uciekania pewnie niedługo minie, bo już teraz np. Pazur zasypia na trupa brzuchem do góry.

W DT żyją z dwoma kotami i jest dobrze. Pazur lubi pobiegać za kotem, ale nie ma w tym cienia agresji, tylko chęć zabawy. Równie często przytyka swój nos do kociego, żeby sprawdzić, co to za osobnik.

Zapewne to życzenie ciężkie do spełnienia, ale marzy się nam dom dla całej trójki.
Jeśli nie, preferujemy wydanie Meridy z którymś samczykiem a drugiego samczyka do domu, w którym jest już fretka.
Możemy rozważyć wydanie samej Meridy, a chłopaków razem, ale tylko wtedy, jeśli w domu jest inna fretka i mamy pewność, że zaprzyjaźni się z Meridą. Stąd może wynikać pewne ograniczenie, że szukać dla niej domu będziemy w okolicach Wrocławia, żeby móc podjechać i sprawdzić reakcje.
Merida czuje się pewniej w towarzystwie Orkeła i Pazura, bo choć nie bawi się z nimi, to wypuszczona na mieszkanie zawsze śpi z którymś.
Zależy nam, żeby co najmniej 2 fretki z tej trójki poszły razem do adopcji, bo widać, że są bardzo zżyci ze sobą.

Warunki adopcji:

  • przed oddaniem fretek przeprowadzamy wizytę przedadopcyjną
  • koszt adopcji 1 fretki – 200 zł (w tym zawarte jest pełne badanie krwi, USG, chipowanie, szczepienie i odświerzbianie wykonane przed adopcją)
  • fretki są zachipowane na Stowarzyszenie Przyjaciół Fretek
  • z Nowym Opiekunem zostanie spisana Umowa Adopcyjna z aneksem o obowiązku utrzymania niepłodności fretek.

Kontakt do Oli, która prowadzi adopcję: lubiemanaty@gmail.com