Odeszła Misia z Wirtualnych Adopcji.
Misiuniu, już nie cierpisz, ale pustka po Tobie rozrywa serce
Zapalenie trzustki, zapalenie płuc, grypa sprzed około miesiąca, stale pogarszające się wyniki mocznika i kreatyniny… To było za dużo jak na jedną starszą fretkę…
Odebraliśmy ją z patologicznych warunków w 2022 r. w sierpniową niedzielę. Prosto z trasy zjechaliśmy na ostry dyżur, zostawiając ją w szpitalu. Pierwsze imię, Misia, dostała, żeby przekonać los, że musi być dobrze. Była łysa i wychudzona, choć początkowo nie było tego widać, bo miała potężnie rozdęty brzuch z powodu ropomacicza. Z kliniki, już bez macicy, wyszła w czwartek.
Od tamtej pory cały czas była pod naszą opieką. W ciągu kolejnych miesięcy pozbyła się jeszcze śledziony i nerki. Miała ogromną wolę życia, radziła sobie po każdej operacji, dochodziła do siebie wolniej lub szybciej, ale zawsze stawała na cztery łapki.
Drugie imię, Muka, dostała od swojej opiekunki Kasi na pamiątkę Mukiego, samczyka, który również był z naszej adopcji.
Jeśli odwiedziłeś/odwiedziłaś nas na wrocławskich targach zoologicznych w 2022 r.-2024 r. na pewno spotkałeś/spotkałaś Misię-Mukę. Śnieżnobiała księżniczka była jedną z ulubienic odwiedzających. Łagodna i cierpliwa, zasypiała na rękach albo w legowisku na stoliku.
Misiu-Muko, kochanie, do zobaczenia. Byłaś bardzo dzielna. Teraz brykasz szczęśliwie za Tęczowym Mostem z innymi fretkami, które też zostawiły swoich ziemskich opiekunów. Kiedyś jeszcze się spotkamy.
Dodaj komentarz